NYC. USA of your dreams
NOWY JORK
Pop, popcorn i laughing out loud
Mój american dream narodził się dobre paręnaście lat temu. Objawiał się w namiętnościach muzycznych, aparycyjnych, hobbystycznych. Wyzwoleńczy styl życia w blasku fleszy. Muzyka o innym rytmie, odważnym tekście. Jak prawdopodobnie większość populacji myślałam o USA jak o idyllicznej krainie wolności, wyzwolenia, kolorowych ubrań i nastroszonych włosów, którą jak wszyscy, mam nadzieję, dobrze wiemy, nie jest.
Mimo sytuacji politycznej, chorych praw, rasizmu, Taylor Swift, rodziny Kardashian– Stany Zjednoczone to potęga, czy tego chcemy, czy nie. Klimat Ameryki stawiający na przepych, egocentryzm, popkulturę, showbiznes, powierzchowne relacje może nie odpowiadać, ale na pewno ma unikalny charakter i zapada w pamięć.
Istota tkwi w tym, że oni nie robią nic, by komuś coś udowodnić, by zaprezentować się w określony sposób. Istnieją sobie tak, jak im się podoba.
Jesteś w filmie
Nowy Jork biegnie i stoi jednocześnie. Bo ludzie pędzą; ale to powietrze, ta atmosfera, one cały czas jednostajnie unoszą się nad głowami, tak jakby miasto z politowaniem przymykało oczy i delikatnie chichotało nad naszym marnym ludzkim losem mrówczym.
Może to wrażenie kogoś bardzo podekscytowanego wycieczką, ale zaraz po lądowaniu może się wydać, że tlen amerykański pachnie inaczej, a atmosfera wygląda tak jak na filmach. Europejczycy powinni być dozgonnie wdzięczni Woody’emu Allen’owi za przeniesienie Manhattanu w skali 1:1 przez Pacyfik prosto na ekrany telewizorów reszty świata.
Ceglaste szeregowce pokryte zdobieniami i równie czarującymi, jak i praktycznymi, schodami ewakuacyjnymi pokrywającymi budynek zgrabnym zygzakiem. Rzędy drzew asekurujące chodnik i uprzyjemniające spacer przechodniom. Fasady sklepów i restauracji, unikalne, niesamowite i niepowtarzające, niezależnie od prowadzonego biznesu. Nowy Jork sam w sobie jest sztuką, bo wyraża ją każdą najmniejszą cząstką- kolorem budynku, zdobieniem na drzwiach, dziwacznym szyldem, olbrzymim grafitti. Czasem zwykłe, przypadkowe rzeczy wydają się być nieprzypadkowo akurat w tym miejscu, w tym czasie, w takim położeniu i w tym kolorze. Brzmi dziwnie, ale tak, to się naprawdę dzieje.
Właśnie dlatego to jedno z najciekawszych, najpiękniejszych i najbardziej inspirujących miast na świecie. Oprócz rzeczywiście kunsztownych i wysmakowanych punktów na mapie, natkniemy się tam na masę rzeczy, przestrzeni, które w absolutnie niewytłumaczalny, nielogiczny, metafizyczny sposób rozdziawią nam buzię, zapiorą dech w piersiach i zmuszą do wydania dziwnego, onomatopeicznego, bliżej niezidentyfikowanego dźwięku, wyrazu niebotycznej aprobaty.
Garnitur, a wieczorem strój Borata
Nowy Jork jest fajny. W całej swej przerysowalności, kuriozalności i bizarności, z ludźmi w śmiesznych ubraniach (tych bez też), wytatuowanych i wykolczykowanych, przefarbowanych i przemalowanych. To są cechy zewnętrzne tworzące mozaikę kraju, ale nie treści. Treści trzeba wyłapywać z niuansów; to czasem sekundy oddalone metrami od ciebie.
Kontrasty i przeciwieństwa, dysonanse i inności – dzięki nim życie w NYC przypomina trzymający w napięciu film akcji, niekiedy dobrze skomputeryzowane sci-fi, a czasem nawet słodkie love story.
Nowojorskiemu codziennemu życiu należy przyglądać się tak uważnie jak dziełom sztuki w MET czy MoMA. Aczkolwiek odrobinę krócej i mniej przeciągle, bo gapienie się może być czasem niestosowne.
Małe nowojorskie cuda
Sytuacje, które wywołały uśmiech, radość, dreszcz, ciepło na duchu, melancholię, nostalgię; wizualizujące piękne, magiczne wersy ulubionych książek i tekstów piosenek, przy których każdy płacze.
Central Park, NYC. Dość pochmurny dzień. Spacer po parku zawsze ukazuje różne strony miasta, widać przeróżne grupy społeczne, zjawiska kulturowe, patologie czy całkiem zwyczajne sceny rodzajowe. Przechadzając się wolno jedną z uliczek, na niewielkim skwerze można było dostrzec perkusję, a przy niej mężczyznę w średnim wieku, ciemnoskórego, z dredami przykrytymi czapką w charakterystycznych trzech kolorach Rasta. Melodycznie i miarowo wybijając rytm o bębny, grał melodię, którą usłyszała mała dziewczynka ciągnąca swoją babcię za rękę w jego stronę. Mężczyzna roześmiał się, wręczył dziecku pałeczki i zademonstrował wystukiwanie rytmu. Dziewczynka powtórzyła ruch po nim i ucieszyła się bardzo ze swojego muzycznego debiutu. Występ trwał krótką chwilę, ale był wręcz naładowany najzwyczajniejszą ludzką życzliwością.
Tuż przy Rockefeller Center, co roku po Święcie Dziękczynienia, staje wielka, 26-metrowa choinka, której oświetlenie jest jednym z najgorętszych wydarzeń w roku. Uwaga i podekscytowanie zarówno tubylców, jak i przyjezdnych, skupione są na tym jednym wieczorze, podczas którego legendarna choinka, a dokładniej legendarne lampki na niej, zostają zapalone. Całemu spektakularnemu wydarzeniu towarzyszą koncerty, wiwaty, fajerwerki i tym podobne. Jednym słowem- szał.
Następnego dnia ludzie gromadnie okupują plac przy Rockefeller Center, by zrobić sobie zdjęcie z drzewkiem- wielu z nich nie udało się dopchać do bramek wejściowych na imprezę poprzedniego wieczoru. Widać parę starszego małżeństwa, przechadzających się i rozglądając po okolicy. Stojąc przy głównej atrakcji, kobieta poprosiła męża o fotografię na tle choinki. Mężczyzna oddalił się, pstryknął jedno zdjęcie, drugie, w pewnym momencie zaczął wykonywać przedziwne pozy, prawdopodobnie starając się odnaleźć idealny kąt. Po intensywnych wygibasach ostatecznie położył się na ziemi, w swojej doskonale skrojonej marynarce i dopasowanych spodniach, by doznać artystycznej pełni, łapiąc idealną perspektywę do mistrzowskiego zdjęcia małżonki na tle 26-metrowej choinki pokrytej gęstym igliwiem przyozdobionym świetlistymi lampkami i kryształami Swarovskiego.
Okres świąteczny to w wielu miejscach na świecie czas magiczny, wypełniony kwintesencją ludzkiego dobra, miłości. Chrześcijańskie serca wypełnia potrzeba bezinteresownej filantropii; świat niemo wzywa do altruizmu; ludzie pomagają bezdomnym, wysyłają pocztówki do dalszej rodziny, adoptują zwierzęta ze schronisk. Dobrze, że te zwyczaje są. W NYC czuć ich stężenie w powietrzu.
Pokaż mi, co się w tobie kłóci, a wskażę ci drogę do NYC
Nowy Jork, Stany Zjednoczone. Miks śmiechu i radości życia z masowymi strzelaninami; mądrych, inteligentnych ludzi z fałszywymi osobnikami na wysokich stanowiskach; pięknych „kolorowych” i jednopłciowych małżeństw z homofobią i rasizmem. Nowy Jork przedstawia całe spektrum człowieczeństwa i cywilizacji. Będąc tam, człowiek zderza się z chorobami, ale i błogosławieństwami dzisiejszego świata.