Encantada, Barcelona
BARCELONA
Subtropikalna błogość
Pobudka przy dźwiękach ulicy, leniwe i szczęśliwe wydostanie się z łóżka, poranek melodycznie i rytmicznie upływający przy kawie i kanapce bikini. A później, cokolwiek, gdziekolwiek – i tak będzie pięknie i magicznie. Nawet dwudniowa wizyta w tym mieście serwuje błogą namiastkę dwutygodniowych słonecznych wakacji.
Barcelona to miejsce zróżnicowane, wypełnione atrakcjami dla każdej grupy społecznej, kręgu zainteresowań, zasięgu finansowego, gustu czy celu.
Może przejść się długą i kolorową La Ramblą, może zażyć słonecznej i wodnej kąpieli na jednej z plaż otoczonych palmami, może spróbować zahaczyć o parę z mnóstwa architektonicznych cudów kreski Gaudiego?
Nisza mainstream’u
Barcelona, podzielona na dystrykty, oferuje naprawdę wiele. Oprócz całkiem standardowych turystycznych doświadczeń (czyli świetnej pogody, szerokich plaż, ciepłego morza, słodkich drinków i pysznego jedzenia) serwuje ukryte, skromne księgarnie, antykwariaty, muzea, teatry, zaszyte kawiarnie pachnące świeżymi croissantami, targi z ogromnymi, „piramidoidalnymi” stosami świeżych warzyw, owoców, owoców morza, mięs, serów, a nawet wyrobów czekoladowych i słodkich koktajli.
Barcelona, mimo że jest turystycznym i obleganym miejscem, nie daje ci poczuć, że jesteś jednym z wielu; że jesteś tylko pionkiem w mechanizmie cyrkulacji ekonomicznych przychodów turystycznych, pozwala przeżyć całkiem prawdziwe hiszpańskie doświadczenie. Mowa o obfitych posiłkach, suto zastawionych stołach, strumieniach sangrii i wina lejących się litrami, głośnych rozmowach, wolnych spacerów, opustoszałych porankach. Dopiero przy Sagrada Familia można dostrzec, ile naprawdę Barcelona mieści turystów. Bilet wejściowy- nie do kupienia przy kasie, wyłącznie internetowo; kolejki- zajmujące przynajmniej dwie godziny czekania. Czy warto? Absolutnie tak.
Antonio Gaudi zaprojektował siedem z dziewięciu obiektów w Barcelonie umieszczonych na liście światowego dziedzictwa UNESCO. Parę z jego projektów (między innymi Sagrada Familia) do dziś, czyli ponad osiemdziesiąt lat po jego śmierci, pozostają w budowie.
Zwiedzanie z przyjemnością
Spacery po Barcelonie mogą zapełnić cały pobyt i równocześnie być jego największą atrakcją. Miasto daje możliwość podziwiania piękna nawet najmniejszych swoich zakamarków; ulic oddalonych od centrum, od cywilizacji, które nie straszą szemranym towarzystwem i śmieciami porozrzucanymi po całej długości chodnika, ale intrygują przytłumionymi odgłosami ruchliwych deptaków, chłodnym cieniem promieniami zachodzącego słońca przedzierającymi się przez szczeliny między budynkami. Tutaj wąskie, zapomniane, nieturystyczne uliczki mają czasem więcej do zaoferowania niż centrum miasta wyposażone w blichtr, nadprogramowe wygody czy liczne promocyjne bodźce do wydawania pieniędzy na gadżety czy pamiątki, a mianowicie- duszę, autentyczność, szczery wydźwięk miasta bez konwencyjnej otoczki opisywanej pięknymi epitetami w przewodnikach.
Spacery są wielką siłą nas, jako turystów, i nas, jako ludzi. Przemieszczając się w ten sposób, pozostajemy w zgodzie z naturą; nie zanieczyszczamy miejsc, powietrza, jesteśmy pojedynczymi figurami w swoim tempie poruszającymi się w świecie w wybraną stronę, patrzącymi na rzeczywistość otaczającą, namacalną, chłonącymi środowisko każdym zmysłem. Dlatego spacery, szczególnie w nowym miejscu, są tak ważne. Bo jesteśmy w epicentrum wydarzeń.
Jedz
Jedzenie to niezmiernie istotna i warta wspomnienia kwestia w kraju hiszpańskim, w Barcelonie również. Klimat śródziemnomorski ze wszystkimi swoimi dobrodziejstwami obfituje w niezwykle aromatyczne, bogate i zróżnicowane produkty i dania. Na piedestale lecz stoją przede wszystkim owoce morza- począwszy od dorodnych ryb przez świeżo różowawe krewetki, ostrygi, mule, a na delikatnie mięsistych ośmiornicach kończąc. Zaraz potem plasują się mięsa, wśród których niekwestionowanym faworytem jest jamon, czyli aromatyczna, surowa, długo dojrzewająca hiszpańska szynka podsuszana w specyficznym klimacie katalońskim. I choć wiszące wszędzie wieprzowe udźca mogą stanowić prawdziwie koszmarny obraz dla wegetarianów i obrońców praw zwierząt – to chyba najlepsza szynka na świecie. A wszystko to spowite słodkim, mocno owocowym, burgundowym aromatem sangrii, która, niczym krew, nadaje bezwiednemu organizmowi ludzkiemu sens życia.
Hiszpański styl
Uliczki Barcelony są przytulne, otoczone wysokimi budynkami i kamienicami pokrytymi wnękami okien, z których nierzadko wystają linki z wiszącymi, białymi ubraniami lub głowy ciekawskich mieszkańców, nonszalancko obserwujących okolicę. Klimat jest czarujący, trochę ukazujący ci rąbek tajemnicy, trochę zapewniający, że możesz czuć się jak u siebie.
Chce się tu być, chce się tu wracać, polecać znajomym, podczepiać się pod ich wycieczkę, by jeszcze raz otulić twarz hiszpańskim słońcem, wypić słodką sangrie, pogapić się na palmy i na Sagrada Familia.